Wszystko rozpoczęło się gdzieś około roku 2002 – w garnku, przy użyciu kilku dużych plastikowych wiader, surowców kupowanych przez internet lub robiąc „zbiorowe” zakupy w pobliskiej słodowni. Z czasem warsztat się udoskonalał, a w sobotnie wieczory po domu rozchodził się szlachetny zapach brzeczki i gotowanego chmielu.
Po serii prób i błędów, nagrodą za kilkanaście godzin pracy był unikatowy oraz pyszny browar, który nie przypominał w niczym produktów dostępnych w sklepie osiedlowym.
Na szczęście później w ofercie pojawiły się browary rzemieślnicze i restauracyjne – które swym smakiem biły na głowę wyroby popularnych koncernów browarowych (nie wiem czy nie z dużej), a na forach zrobił się prawdziwy ruch i powstawały kolejne piwne blogi.
Wtedy zrodziła się myśl o powstaniu Czarnej Owcy. Była końcówka roku 2014. Kilka miesięcy poszukiwania sprzętu, lokalu oraz załatwiania wszelkich możliwych formalności.
I się zaczęło – projektowanie, remontowanie, instalowanie, uruchamianie i potem odbiory, kontrole, zatwierdzenia.
Pierwszą warkę uwarzyliśmy w czerwcu. To było „Odrodzenie” – bitter nachmielony marynką i amerykańskimi chmielami.